środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 1



- James, ty zakało całego Gryffindoru! Wstawaj bo Rose obedrze cię ze skóry, jeżeli stracimy przez ciebie kolejne punkty!
Ciemnowłosy chłopak uchylił lekko oczy, spoglądając na żywo gestykulującego przyjaciela. Grymhaw Radcliffe, znany wśród wszystkich jako Grymmi, był wysokim brunetem o niesamowicie zielonych oczach. Znany w szkole jako wielki podrywacz i przy tym jeden z dwóch najlepszych przyjaciół Jamesa, cieszył  się dość dobra reputacją, zarówno wśród uczniów jak i nauczycieli Hogwartu, nie wspominając już o czarodziejach z Hogsmeade. Ciągle uśmiechnięty  i z cholernie długim jęzorem potrafi sobie zaskarbić przyjaźń każdego, nawet najbardziej wrednego stworzenia w magicznym świecie. Jednak miał też swoje wady. Jedną z nich był brak instynktu samozachowawczego.  Wszyscy doskonale widzieli, że jak najstarszy z Potterów śpi, to nikt nie ma prawa go bezkarni budzić, no chyba że był słodką blondynka o długich nogach i ładnym uśmiechu. Po krótkiej analizie słów przyjaciela, chłopak przetarł zaspane oczy, siadając prosto jak struna na łóżku.
- Ile mam czasu?- mruknął przeciągając się mocno.
Chłopak spojrzał na wiszący niedaleko niego zegar, krzywiąc się nieznacznie.
- Stary. Zostało ci pięć minut, albo McGonagall obedrze cię ze skóry- powiedział, machinalnie odsuwając się od kumpla, który jak błyskawica wyskoczył ze swojego łóżka, o mały włos nie zabijając się o własne spodnie.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? Wiesz, że Rose mnie poćwiartuje i poda tej wiedźmie na tacy? One mnie zatłuką! Nie, co ja mówię, to byłoby zbyt proste. Oddadzą mnie Filchowi na pożarcie, ot co!- wściekły głos Jamesa roznosił się po całym dormitorium, odbijając się echem aż do pokoju wspólnego Gryfonów.- Szlak!- krzyknął jeszcze głośnie kiedy wylądował jak długi na podłodze, tuz przy stopach rozbawionego przyjaciela.
Z wściekłą miną wciągną na siebie spodnie, piorunując śmiejącego się wniebogłosy Grymmiego. Szybko zwlókł się z podłogi, łapiąc pod pachę swoją szatę, oraz książki do transmutacji.
- Ubiorę się w drodze- mruknął wybiegając w samych spodniach z dormitorium.
Po drodze usłyszał kilka, a raczej kilkanaście cichych westchnień, skierowanych pod jego adresem. Uśmiechnął się pod nosem i przyspieszył biegu, odprowadzany wzrokiem przez większość przedstawicielek płci pięknej. James nie był jakoś wybitnie przystojny, jednak tylko diabeł wiedział ile dziewczyn do niego ciągnęło. Może to przez jego łobuzerski uśmieszek, a może tylko przez głębię jego zielonych oczu, w której utonęłaby niejedna dziewczyna. Warto tez wspomnieć o wiecznie rozczochranej czuprynie, której żaden grzebień nie zdołał jeszcze okiełznać, oraz kilku dniowym zaroście dodającym temu gentelmanowi uroku.
Chłopak zatrzymał się przed salą, szybko naciągając na siebie szkolną szatę i powolnym krokiem wpadł do niej, jakby dosłownie ktoś na siłą go tam wepchnął. Spojrzał na zdziwioną twarz nauczycielki oraz zażenowana minę Rose.
- Chyba się nie spóźniłem?- rzuciłem luźne pytanie w stronę nauczycielki.
Minewra uniosła dumnie głowę, posyłając w moją stronę jeden z tych swoich tryumfatorskich uśmiechów.
- Nie panie Potter, wyjątkowo jest pan na czas- nauczycielka szybko zlustrowała salę wzrokiem- Usiądź proszę w ostatniej ławce.
- Uff, czyli dzisiaj nie odejmie mi pani punktów?- spytał robiąc słodką minkę do nauczycielki.
 Minewra pokręciła głową wskazując swoim długim palcem miejsce na końcu sali. O dziwo powstrzymała się od komentarza. Może dzisiaj jest dzień dobroci dla Jamesa, albo jakieś święto, skoro nawet opiekunka jego domu zdecydowała się polepszyć chłopakowi nastrój.
James uśmiechnął się do niej krzywo, lanserskim krokiem podążając za dłonią nauczycielki. Po drodze wyłapał spojrzenie jakiejś gryfonka puszczając jej oko, na co zawtórował mu cichutki pisk. Westchnął, kręcąc głową, po czym usiadł na wolnym krześle, rozglądając się po Sali. Jego wzrok przykuła blond włosa istotka, siedząca tuz przed nim. Nie pamiętał jej, a z reguły znał wszystkich uczniów, nawet jeżeli oni nie kojarzyli jego. Pochylił się na krześle, tykając palcem, nieznajoma dziewczynę.
- Ej, masz pożyczyć pióro?- wyszeptał.
Dziewczyna uniosła głowę znad podręcznika, sięgając po przyrząd. Odwróciła się na krześle, i wtedy to się stało.  Jedno spojrzenie nieznajomej wystarczyło, aby James zatoną w jej błękitnych tęczówkach. Czerwone usta były lekko rozchylone, a blada twarz wręcz promieniała jasnym blaskiem. Smukłe palce trzymające w dłoni pióro, idealne i nieskalane żadną raną ani blizną. Takie gładki, aż chciałoby się ich dotknąć. Chłopak zamrugał parę razy, starając się uspokoić burzę myśli, która napłynęła do jego głowy. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.
- Proszę- powiedziała ciepłym, przyjemnym dla ucha głosem.
Uśmiechnąłem się w jej stronę głupkowato, bo jak na razie na nic innego nie było mnie stać. I kto by pomyślał, że James Potter kiedyś zapomni języka w gębie, i to przy dziewczynie. Z rozmyślań wyrwał go donośny głos pani profesor.
- Panie Potter, to że wyjątkowo pan się nie spóźnił, jednak wcale to nie oznacza, że mam pan jakiekolwiek prawo do rozmów. Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru. Jeszcze jedna uwaga i szlaban.
Po Sali rozniosły się pomruki niezadowolenia, w gruncie rzeczy należące do większości gryfonów. Udało mu się jeszcze pochwycić wściekły wzrok Rose, oraz szyderczy uśmieszek Malfoya, skirowany pod jego adresem. Chłopak zagłębił się w nudnym podręczniku, ukradkiem zerkając na dziewczynę przed nim. Był nią zaintrygowany, nawet bardzo. Nie tylko z powodu jej urody. Ogólnie wydała mu się całkiem ciekwaym zjawiskiem. Nagle zapragnął ją bliżej poznać.
….
- Ej ty, zaczekaj- krzyczał James jak głupi biegnący przez szkolne korytarze.
Gdyby nie wredota Minewry, pewnie złapałby ja zaraz po wyjściu z Sali. Jednak jego kochana nauczycielka ponownie musiała mu zrobić wykład. Nie wspominając już o Rose. Dobrze wiedział, że kłótnie z kuzynką źle się kończą, więc wysłuchał uważnie tego, co miała do powiedzenia i puścił się pędem za blondynką.
- Ej, dziewczyno od pióra- krzyknął ponownie, łapiąc skrawek jej szaty.
Nieznajoma przystanęła na chwilę, odwracając się do Jamesa, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Tak? Co się stało?- spytała się, marszcząc lekko swój nos.
Chłopak wyciągnął w jej kierunku dłoń, pokazując złote pióro.
- Zapomniałem ci go oddać- powiedział z łobuzerski uśmiechem na twarzy- Dzięki. Uratowałaś mi życie.
Dziewczyna posłała w jego kierunku słodki uśmiech, biorąc swoją własność.
- Nie ma za co. Po co miałabym nosić pióra w zapasie, jeżelibym ich nie pożyczała?
- Może po to, aby pokazywać je takim matołom jak Potter- odezwał się głos, dochodzący zza pleców chłopaka.
James nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo należy. Wystarczyła tylko jedna nuta i już zrzedła mu mina. Odwrócił się powoli wbijając twardy wzrok w Scorpiusa Malfoya. Już chciał coś powiedzieć, odpyskować temu arystokratycznemu dupkowi, gdy nagle pomiędzy nich weszła dziewczyna, popychając lekko młodego Malfoya w tył.
- Nie musisz za mną chodzić na każdej przerwie, Scor. Jestem już duża i potrafię sobie poradzić- chociaż mówiła to przyjaznym tonem, nie wiedząc skąd Potter poczuł nutkę chłodu w jej nieskazitelnie czystym głosie.Zaintrygowała go jej śmiałość. Żadna znana mu dziewczyna nie odzywała się w ten sposób do blondyna. Dlaczego więc ona miała takie przywilej?
- To Potter Viv. Nie jest dla ciebie odpowiednim towarzystwem- warknął blondyn, wbijając swoje stalowe tęczówki w ciemnowłosego chłopaka- Jeszcze zabrudzi cię krwią Weasleyów.
Był zły, że dziewczyna mu się sprzeciwia, że staje pomiędzy nim a tym brudnym idiotą, i to  wmiejscu pełnym ciekawskich oczu uczniów. Rozumiał jeszcze gdzieś na uboczu, jednak nie miał zamiaru tolerować obrony tego idioty, syna wybrańca, jak go nazywali inni ludzie z wyższych sfer . Jego szkolnym wrogiem numer jeden.
- Daj spokój. Sama potrafię sobie dobrać towarzystwo- powiedziała blondynka, wywracając oczami- Zaraz do ciebie dojdę, tylko daj mi chwilę, dobrze? Proszę cię Scor, idź.
Najchętniej by został i ponabijał się z tego śmiecia. Jednak spojrzenie dziewczyny sprawiło, że zapomniał o celu swojego przyjścia tutaj i posłusznie oddalił się na bezpieczną odległość. James prychną z pogardą, spoglądając z góry na dziewczynę, która właśnie w tej chwili odwróciła się do niego.
- Przepraszam za Scora. On po prostu jest za bardzo zaborczy w stosunku do mnie- wyciągnęła do niego rękę, uśmiechając się słodko- Viviane, ale znajomi mówią mi Viv.
Uścisnąłem jej delikatnie dłoń, rozkoszując się dotykiem delikatnych dłoni. Gdyby nie okoliczności zapewne by jej nie póścił.
- James- przedstawiłem się grzecznie, zerkając na jej zielono-srebrny krawat- jesteś ze Slytherinu? Który rok?
- Szósty- odpowiedziałam, zabierając swoją rękę- Doszłam w tym roku, przenieśli mnie z Francji.
- Rozumiem, dlatego pewnie tak późno cię przyuważyłem?- uniósł lekko brew ku górze, uśmiechając się do niej .
Viv pokiwała głową, delikatnie się rumieniąc. Wzięła w dłonie kosmyk swoich loków, zakładając ją za ucho.
- Pewnie tak- powiedziała, spoglądając w dal gdzieś za plecami chłopaka. Zmróżyła delikatni oczy, kręcąc głową.
- Musze już lecieć. Spieszę się na swój pierwszy trening Quiddicha w tej drużynie- i zanim Potter zdążył coś powiedzieć, dziewczyna zniknęła za jego plecami- Do miłego James!
Zrezygnowany chłopak westchnął, opierając się plecami o ścianę. Jego myśli pochłonął całkowicie uroczej blondynki, jej słodkiego uśmiechu i uroczego rumieńca. Zatopił się w  swoich marzeniach, zamykając się na cztery spusty w swoim małym świecie.Nie zauważył nawet kiedy podszedł do niego Ian, klepiąc go przyjacielsko po ramieniu. jego chebanowe włosy były dzisiaj lekko zaczesane do tyłu, ukazując jego idealnie gładkie czoło, nieskalane ani jednym przebarwieniem.
- Nie twoja liga stary- rzekł poważnie- Z Malfoyem nie masz szans. Powiedzmy sobie szczerze, jak kumple. On ma kasę, klasę i te swoje zielone wyłupiaste oczy. A ty? No cóż, brak kasy, brak klasy a i brak zniewalającego spojrzenia.
James  spojrzał na  niego mglistym spojrzeniem, wykrzywiając swoje usta w grymasie, który najpierw miał przypominać uśmiech. Dopiero po chwili dotarł do niego sens wypowiedzianych przez przyjaciela słów. Na jego twarzy ukazał sie zmarszka, a ściągnięte brwi alarmowały o nagłej destrukcji emocji, napływających powoli do jego mózgu. Czarnowłosy wyszczerzył się perfidnie do chłopaka, ciągnąc go mocno w stronę lochów.
- Nie ma to jak wsparcie przyjaciół- mruknął James, ruszając powoli na Eliksiry, po drodze rozsyłając uśmiechy do swoich fanek.
….

- To Potter Viv. Twój ojciec nie będzie zadowolony- rzekł Scorpius, pociągając duży łyk Ognistej.
Dziewczyna podeszła do niego powoli, zabierając mu szklankę.
- Nie twój interes, co robię. Skup się na zadaniu, a wszyscy będą szczęśliwsi- mruknęła upijając mu trunku ze szklanki.
Postawiła naczynie na stoliku i rozsiadła się wygodnie na fotelu, zakładając nogę na nogę. Mina chłopaka ją bawiła. Mieszanina czystej zazdrości z żalem, do tego usta wykrzywione w grymasie zniesmaczenia. Zwężone powieki wpatrywały się w nią uważnie, starając się pojąć jej logikę i poznać zamiary. Wszystko to jednak na daremno. Nikt nie grzebał jej w umyśle. Chyba, że był to ojciec. Tylko on miał tam dostęp i nikt inny. Nawet Scorpius nie był tam mile widziany.
- Czyżbyś był zazdrosny?- zmarszczyła delikatni nosek, wywołując drobną zmarszczkę nad jej jasnymi brwiami- Oj Scor, Scor, Scor. Zazdrość nie przystoi arystokracie- mówiąc to podeszła do niego powoli, zatrzymując się parę cali od jego twarzy- Olej Pottera i zacznij działać. Mamy dwa lata. Tylko dwa lata.
Chłopak wbił w nią swoje stalowe tęczówki, przyciągnął ją do siebie z zamiarem pocałowania, jednak ta wywinęła mu się sprytnie, stając z zadziornym uśmiechem parę metrów przed nim. Nie lubił kiedy tak robiła. Doprowadzała go tym do szewskiej pasji, wzmagając drzemiące w nim porządanie.
- Pamiętaj Malfoy. To gra w której nie ma czasu na zabawę. Zajmij się słodką rudą, a tego chłopaka zostaw mnie. Załatwimy ich raz i porządnie. Potterowi i Wesleyowie zapamiętają, że zadarli ze złymi ludźmi, już ja im to gwarantuję.

….

Hejo, rozdział pierwszy już jest, więc nic dodać, nic ująć, a proszę o komentowanie ;)

1 komentarz:

  1. Hej zapraszałaś mnie więc jestem :) Skomentuje to tak...Bardzo fajnie piszesz, podoba mi się twój styl, akcja też zapowiada się ciekawie (szczególnie przez prolog ) Niestety złapałam tu błąd...W tym zdaniu ,,. Udało mu się jeszcze pochwycić wściekły wzrok Rose, oraz szyderczy uśmieszek Malfoya i zagłębił się w nudnym podręczniku, ukradkiem zerkając na dziewczynę przede mną.'' za miast przede mną, chyba powinno być przed nim w końcu piszesz w 3 osobie prawda ? Jeszcze widziałam kilka podobnie przekręconych zdań ale każdy ma do tego prawo.Sama dobrze o tym wiem ;) Ogólnie jest super i idę czytać kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Arvis z bloga http://zycie-syriusza-blacka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń